Winna latorośl
Winorośl była właściwie obowiązkowym elementem XIX - wiecznym ogrodzie: czy to pnąc się po ścianach skromnych czworaków, czy jako element centralny przedogródka lub w sadzie czy gaiku.
W założeniach ogrodniczych przy dworach, podstawową zaletą tego gatunku była prędkość wzrostu i spora tolerancja stanowiskowa: dzikie wino sadzono aby zakryć bądź "uczynić urokliwem" stodoły, piwniczki, ruiny, skały, parkany, druty puszczone między podporami... w dodatku porastając wszystkie powyższe bez wielkiej pomocy z zewnątrz, a co więcej: po kilku latach solidne konary stanowią podporę dla porastanych obiektów.
"Darwin doświadczeniami stwierdził, że jeden przyczepiony już do muru wąs dzikiego wina, z łatwością 3 funty * obciążenia wytrzymać może, zanim się oderwie."
*1,2-1,5 kg
Paleta barw zdobiących jesienną winorośl niemało ogrody przyozdabia. Łatwość ukorzeniania sadzonek i uprawy (podobno nawet w czystym piasku!) winnej latorośli umożliwiały jej rozpowszechnienie wśród wiejskich obejść, wśród których winorośl doceniana była przede wszystkim ze względu na owoce. Tradycyjny sok z dzikiego wina był remedium na jesienne bóle stawów.
Wzdłuż i wszerz poszukiwałam informacji na temat nazw tradycyjnych odmian hodowanych w Polsce, jednak nieskutecznie :( wśród ogrodników szerzy się trend "podbierania" sadzonek z dawnych ogrodów przyklasztornych, lub na zapomnianych przez świat wioskach, lecz nie znalazłam artykułu podsumowującego te odkrycia. Poniżej przedstawiam zdjęcie winorośli pozyskanej tym sposobem, uprawianej przy wspomnianym Muzeum w Łąkorzu.
Temat domowego pędzenia wina wbrew pozorom przez długi czas był zupełnie obcy dla ludności wiejskiej. W swoich ziemiankach pędzili bimber, a wcześniej na terenach Prus Wschodnich też kumys - napój alkoholowy na bazie mleka. Wielkim propagatorem domowego pędzenia wina był inspektor winnic w Austro-Węgrzech Konrad Niklewicz, który w 1893 roku napisał niezwykle buntowniczą książkę "Wina owocowe i miody". Celem autora jest przekonanie społeczności, że są w stanie z darów ogrodów i lasów stworzyć wina dorównujące smakiem winom z winnic zaborców. Buntownicza dlatego, że autor wierzy iż to działanie, przynajmniej w temacie napojów alkoholowych, uniezależni Polaków od okupanta. Nie mam pojęcia jakim sposobem książka ta przeszła cenzurę, ale mam szczerą nadzieję że cieszyła się popularnością w tamtych trudnych czasach. Posługując się miarami kwarty, funta, czy łutu autor zachęca do produkcji win nie tylko z "winnych jagód" czy innych owoców, ale też "z liści winnej latorośli".
Ponadto popularności winorośli i pragnienia zgłębiania wiedzy na jej temat może świadczyć chociażby istnienie dzieł poświęconych wyłącznie temu zagadnieniu. Znane mi są:
- "Kultura winorośli", Konrad Niklewicz, 1893
- "Krzew winny, jego hodowla w gruncie i przy budynkach", Edmund Jankowski, 1885
Zdj. Magdalena Zabierowska |
W założeniach ogrodniczych przy dworach, podstawową zaletą tego gatunku była prędkość wzrostu i spora tolerancja stanowiskowa: dzikie wino sadzono aby zakryć bądź "uczynić urokliwem" stodoły, piwniczki, ruiny, skały, parkany, druty puszczone między podporami... w dodatku porastając wszystkie powyższe bez wielkiej pomocy z zewnątrz, a co więcej: po kilku latach solidne konary stanowią podporę dla porastanych obiektów.
"Darwin doświadczeniami stwierdził, że jeden przyczepiony już do muru wąs dzikiego wina, z łatwością 3 funty * obciążenia wytrzymać może, zanim się oderwie."
E. Jankowski, Ogród przy dworze wiejskim, 1888 r.
*1,2-1,5 kg
Okazała winorośl jako soliter w jednym z przedogródków w Krotoszynach. |
Paleta barw zdobiących jesienną winorośl niemało ogrody przyozdabia. Łatwość ukorzeniania sadzonek i uprawy (podobno nawet w czystym piasku!) winnej latorośli umożliwiały jej rozpowszechnienie wśród wiejskich obejść, wśród których winorośl doceniana była przede wszystkim ze względu na owoce. Tradycyjny sok z dzikiego wina był remedium na jesienne bóle stawów.
Wzdłuż i wszerz poszukiwałam informacji na temat nazw tradycyjnych odmian hodowanych w Polsce, jednak nieskutecznie :( wśród ogrodników szerzy się trend "podbierania" sadzonek z dawnych ogrodów przyklasztornych, lub na zapomnianych przez świat wioskach, lecz nie znalazłam artykułu podsumowującego te odkrycia. Poniżej przedstawiam zdjęcie winorośli pozyskanej tym sposobem, uprawianej przy wspomnianym Muzeum w Łąkorzu.
Maj '18 |
Lipiec '18 |
Temat domowego pędzenia wina wbrew pozorom przez długi czas był zupełnie obcy dla ludności wiejskiej. W swoich ziemiankach pędzili bimber, a wcześniej na terenach Prus Wschodnich też kumys - napój alkoholowy na bazie mleka. Wielkim propagatorem domowego pędzenia wina był inspektor winnic w Austro-Węgrzech Konrad Niklewicz, który w 1893 roku napisał niezwykle buntowniczą książkę "Wina owocowe i miody". Celem autora jest przekonanie społeczności, że są w stanie z darów ogrodów i lasów stworzyć wina dorównujące smakiem winom z winnic zaborców. Buntownicza dlatego, że autor wierzy iż to działanie, przynajmniej w temacie napojów alkoholowych, uniezależni Polaków od okupanta. Nie mam pojęcia jakim sposobem książka ta przeszła cenzurę, ale mam szczerą nadzieję że cieszyła się popularnością w tamtych trudnych czasach. Posługując się miarami kwarty, funta, czy łutu autor zachęca do produkcji win nie tylko z "winnych jagód" czy innych owoców, ale też "z liści winnej latorośli".
Ponadto popularności winorośli i pragnienia zgłębiania wiedzy na jej temat może świadczyć chociażby istnienie dzieł poświęconych wyłącznie temu zagadnieniu. Znane mi są:
- "Kultura winorośli", Konrad Niklewicz, 1893
- "Krzew winny, jego hodowla w gruncie i przy budynkach", Edmund Jankowski, 1885